Przyjeżdżamy rano 29 czerwca. Dzień po dniu patronów. Wtedy o tym nie wiedzieliśmy. Pusto. Przed skansenem plac zabaw. Świetny. Taki nieco alternatywny: huśtawka słoń ze starej opony, liczydło na drzewie, gra w pszczółki i robaki ( taka odmiana kółka i krzyżyka :). Dziewczyny nie chcą odchodzić ;). Tawerna jeszcze zamknięta. Dwa domy odrestaurowano i można je wynająć. Trzy razy w tygodniu w sezonie zbiera się grupa pod konobą, wtedy można odbyć wycieczkę do Jaskini Grapcewy, po drodze zwiedzając kościół.
My zwiedzamy innego dnia, rano, bez ludzi. Idziemy drogą Napoleona do strażnicy. Niezliczone ilości motyli latają nad lawendą. Kamienna, wąska droga biegnie szczytem wyspy, widok niemal na nią całą. Lunetą można spojrzeć w najodleglejsze krańce. Gdzieś słychać dźwięki dzwonków, takich jakie kiedyś wieszano na szyjach krowom. Słyszałam, że tu zdarza się spotkać osiołki. Te spotkane przez nas na pierwszy rzut oka bardziej przypominają konie :).
Przed wioską jest jeszcze jeden dom z niesamowicie piękną lawendą. Tu jest jej całe pole. Podziwiam i pytam, czy mogę zrobić zdjęcie, bo tu tak pięknie. Zagadnięty starszy mężczyzna uśmiecha się i zaprasza, żebym weszła do ogrodu, bo tam dopiero jest piękny widok. Nie kłamał. Z hamaka między drzewami można by nie schodzić godzinami....gdybym wiedziała wcześniej o tym miejscu, chętnie spędziłabym weekend tylko tam :)...
Jeśli moje wpisy pomogły Ci na chwilę przenieść się w miejsca, które odwiedzam, a wskazówki przydały Ci się w podróży, możesz postawić mi kubek apetycznej, choć wirtualnej, kawy :)
Aż miło się przegląda takie słoneczne fotografie :) Choć uwielbiam jesień, za pochmurnymi i deszczowymi dniami nie przepadam. A u Ciebie od razu zapachniało latem, i te pola lawendy, przepięknie! :)
OdpowiedzUsuńTe pola lawendy, to tu akurat w tym jednym ogrodzie się prezentują, w większości to małe poletka z rosnącymi krzakami lawendy, trudno dostępne i trudne do uprawy, wszystko musi być robione ręcznie, to nie te równe pola, co na fotkach z Prowansji ;)
Usuńmagia :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNiesamowita wioseczka! ostatnie zdjecie jak z raju, i Twoja Mala w polu lawendowym tez...bardzo podobaja mi sie domy z kamieni. Poza tym milo opisujesz te wizyte...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMała akurat przy krzaczku, jednym z niewielu w samej wiosce ;), a domy piękne, też bym jeden chciała :)
UsuńJak cudownie, jak miło! Chciałoby się tam teraz być!
OdpowiedzUsuńGdyby teleportacja wchodziła w grę, byłabym codziennie :)
Usuńpięknie ,szkoda ,że bedąc Jelsie nie wiedziałam o tym miejscu...
OdpowiedzUsuńpolecam przed wyjazdem do Chorwacji forum cro.pl , wiele relacji z podróży i praktycznych informacji , których ie znajdzie się w żadnym przewodniku ;)
UsuńNierealne, patrze na zdjęcia i nie wierzę. Tak cicho i tak pięknie. Wspaniale to nam pokazałaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mieliśmy szczęście, cisza, piękna pogoda i nikogo więcej;)
UsuńCzłowiek ma ochotę spakować się i ruszyć właśnie na ten hamak ...
OdpowiedzUsuńOj, często tak mam :)
Usuńuwielbiam!
OdpowiedzUsuń;*
UsuńKraje bałkańskie są wyjątkowe, a ty tak wspaniale sfotografowałaś Chorwację. Jestem oczarowana.Moja corka była w Splicie na erazmusie i ma tyle uroczych wspomnień. Zwiedziła całe panstwo prawie. Powinnam kiedys o niej napisac, zeby zainspirowac studentów. Była tez semestr w Portugalii. Jest specjalistą od akwakultury- marine biology jak to się ładnie nazywa p angielsku. Jestem zawsze pod duzym wrazeniem twojego talentu. Mniej teraz piszę, bo mam dużo pracy i dwie wnuczki jak gdzies może widziałas.
OdpowiedzUsuńDziękuję, rok w Chorwacji i semestr w Portugalii- fantastyczna możliwość :)
UsuńBardzo fajne miejsce. Ciekawie piszesz. Przyjemnie czyta się Twoje opowieści.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
UsuńO tym miejscu też nie wiedziałam. Następnym razem..... :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie ;)
UsuńOsiolek naprawde bardziej do konia podobny ;) Piekne miejsce, takie lubie.
OdpowiedzUsuń