Świętowaliśmy w kręgielni mężowskie urodziny, gdy zorientowaliśmy się, że skądś dobiega znajomy głos. W ten sposób po grze z marszu trafiliśmy na promocję książki Wojciecha Cejrowskiego oraz konkursy, do wzięcia udziału w których jakoś nikt się nie kwapił, a że zadanie nie było zbyt skomplikowane (na szybko napisana z przymrużeniem oka kartka z wakacji), włączyliśmy się do zabawy i oprócz książki z autografem do domu zabraliśmy również naszą wygraną - bilet rodzinny do ZOO w Görlitz, co bardzo mnie ucieszyło, bo jak już kiedyś kiedyś pisałam, to mój ulubiony ogród ze zwierzaczkami, bardziej
przypominający przydomową zagrodę niż typowe ZOO z klatkami i
wybiegami.
Wejściówki leżały odłogiem niemal pół roku, aż w końcu należało zrobić z nich użytek, a że Dnia św. Marcina nie spędzaliśmy akurat w Poznaniu, padło właśnie na Görlitz.
Temperatura iście nie listopadowa, w ogrodzie zoologicznym sami znajomi, aż żal, że u nas takiego nie ma: dostojne pawie, biegające wolno czarne, wietnamskie świnki, wykluwające się kurczaczki i bez oporu dające się szczotkować kozy. Zjazd w wiadrze i buszowanie po wnętrzu szopy z białymi myszkami.
A potem marsz z lampionami ulicami miasta za dosiadającym konia Marcinem. Koniecznie do powtórzenia ;)
Jo, te świnki cudne! Po Twoich postach zawsze chciałabym znaleźć się w przyszłości w tych wszystkich rekomendowanych miejscach.
OdpowiedzUsuńprzyjedź na dłużej, to Cię zabiorę ;)
Usuńnas tez zabierzcie!
Usuńnie ma sprawy ;)
UsuńNie ma to jak spędzić wspaniale czas wolny :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńo tak ;)
UsuńEch, móc tak podróżować bez końca... zwiedzać te wszystkie miejsca ...
OdpowiedzUsuńw każdej wolnej chwili staramy się ;)
UsuńMalo sie teraz pokazujesz a Twoje posty jak zawsze bardzo ciekawe i piekne zilustrowane...pozdrawiam..
OdpowiedzUsuńdziewczynki zachwycajace
Grażynko - dopadł mnie niedoczas, teraz w wakacje postaram się ciut nadrobić, staram się choć ma fb odzywać częściej ;)
UsuńTez lubie takie miejsca.
OdpowiedzUsuńBardzo pozytywne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń