Bywa, że niekiedy jestem sobie sterem, żeglarzem, okrętem, czasem burtą, kołem ratunkowym, albo po prostu szoferem. I pewnie gdyby nie ta ostatnia rola, nie dotarłabym dziś do małego, lubuskiego, sennego miasteczka. Z ilością około 4 tys. mieszkańców (choć nie wiem, gdzie się pochowali tego deszczowego dnia) i najbardziej udziwnionym, okrężnym ruchem wokół maleńkiego rynku. Domki niektóre niziutkie, jakby się zapadły w ziemię. Inne jarmarcznie kolorowe.
A jednak to tu, w Jasieniu, jest najmniejszy krzyż pokutny w Polsce. Jeśli pamiętacie ten, który opisywałam tu, to jasieński jest naprawdę filigranowy, ma zaledwie 37 cm. I gdyby nie informacja o nim, można przejść obok i go nie zauważyć. Jak wieść gminna niesie, wykonano go z połówki koła młyńskiego, trudno odczytać jednak narzędzie zbrodni, jakim została popełniona...widać natomiast datę 1813 r., odkrytą podczas przekładania bruku.
Miasteczko cichutkie, w którym ja z aparatem byłam tego dnia chyba największą atrakcją , z przyjaźnie uśmiechającymi się osobami (co mnie nieco zdziwiło, nie wiedziałam, czy to efekt moich 5 nocy pod znakiem czuwania przy dziecięciu z temperaturą ponad 40C czy bardzo przyjacielskiego nastawienia wobec zwiedzających). I gdy wsiadłam do samochodu, rozważając sympatię tubylców, zerknęłam we wsteczne lusterko - plama po śliwce w czekoladzie na mojej twarzy nie budziła żadnych wątpliwości ;). Ale w końcu ponoć mamy Światowy Dzień Czekolady ;).
Więcej informacji o krzyżach pokutnych było tu
Dobrze wiedzieć, że istnieją też takie miniaturowe krzyże. Tego nie znałam. Ciekawa rzecz...
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Córeczki i wielu słodyczy bez oznak "zbrodni";)
ja też wcześniej nie i do tego taki z późnego okresu ;)
UsuńBardzo ciekawe miejsce. Zawitam jak będę w okolicy. A jak Twoje dziecię? Mam nadzieję, że czuje się już dobrze.
OdpowiedzUsuńdziękuję, nadeszła upragniona poprawa :)
Usuńpo prostu reszta tego krzyża wraz z domami zapadła sie pod ziemię - ot ci atrakcja.
OdpowiedzUsuńLepiej mieć ślad po śliwce w czekoladzie niż śliwkę pod okiem . o!
:) pewnie tak ;)
UsuńZawsze cos ciekawego u Ciebie a miasteczko calkiem dobrze sie przedstawia na Twoic zdjeciach...dobrze ,ze sobie jestes szoferem , dzieki temu poznalam najmniejszy krzyz pokutny w Polsce. JA bardzo lubie tez sobie byc szoferem, czuje sie wtedy wolna i moge stawac tam gdzie wydaje mi sie ,ze warto...zycze zdrowka corci...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoj, szoferem to nie swoim byłam, tylko "szefowej", przynajmniej w jedną stronę ;)
Usuńdzięki za wycieczkę :)
OdpowiedzUsuńproszę bardzo ;)
Usuńwspaniałe zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńakurat zdjęcia kiepskie, ale padało ;(
UsuńBardzo ciekawe historie opowiadasz :-)
OdpowiedzUsuńa tyle ich jeszcze do opowiedzenia ;)
UsuńTo interesujące i jednocześnie niesamowite. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńtakiego małego nie widziałam wcześniej ;)
UsuńProszę bardzo - przy okazji jednego wpisu trzy informacje- o krzyżach pokutnych, o dniu zabytków (to już niedługo) i o dniu czekolady. A miałam nadzieję, że jak kupię czekoladowego zająca to się uchowa :( Nie uchował się.
OdpowiedzUsuńnie przypuszczałam, że aż tyle pożytku z takiego krótkiego wyjazdu :):):)
UsuńJo, u Ciebie zawsze COŚ dobrego, nawet jeśli w wyniku niedobrego - jak w tym przypadku. Lubię Twoje odkrycia:).
OdpowiedzUsuńMalutkiej lepiej?
p.s. śliwka w czekoladzie - wielki nie jadłam...
:) córci lepiej, a do słodyczy mam niestety wielką słabość;)
UsuńByłaś w Jasieniu Jo?! Toz to jakieś 20 km od mojego Młynka!Och następnym razem musisz do mnie wstąpić! A czy widziałaś dworzec w Jasieniu? przepiękny, tylko trzeba się wspiąc po chyba 50ciu sttopniach do góry.
OdpowiedzUsuńW lubuskiem jest wiele urokliwych małych miassteczek i wiosek a raczej osad, czy nawet pojedynczych jak Młynek domów, porozrzucanych po lesie. Kiedyś zrobiliśmy sobie ze znajomymi rajd rowerowy dookoła Młynka i odkryliśmy mnóstwo przepieknych, zapomnianych miejsc. Celowo wybieraliśmy drogi mało uczęszczane (bo to zadna przyjemnośc jechac w towarzystwie tirow) i kryły one prawdziwe skarby.. Któregos dnia trafilismy też do Jasienia i stamtąd leśnym traktem do Młynka- po drodze są dwie absolutnie czarowne wioski- Nowa Rola i Świbinki. Trafilismy tam juz późnym wieczorem, zapadal zmrok, mgly schodzily nisko nad ziemie i dymy z nielicznych kominow piely sie prosciutko w gore- och alez to byla piekna wyprawa:)
Buziki Jo, kiedy znowu przyjedziesz do Jasienia?
żałuję, Ziemolinko, że nie wiedziałam...kawka poranna porą byłaby wskazana ;), nie mam pojęcia czy i kiedy będę, jak coś na pewno dam znać ;),
Usuńhttp://www.jasien.com.pl/?id=204&lng=pl
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie ten Jasień, to też od razu pogrzebałam w sieci. Wiele tam ciekawych rzeczy się dzieło i dzieje. Np. ten barokowy pałac, niejednego Rycerza widział i mam nadzieję - nadal czasem ogląda.
Wyczytałam też, że mieszka tam faktycznie niespełna 4.400 mieszkańców, ale na powierzchni ok. 5 km2. Pewnie dlatego nie udało ci się wszystkich spotkać :)
pałac, niestety, jak wiele u nas w kiepskim stanie...
UsuńLubie takie miasteczka i takie domki które jakby zapadły się w ziemie:)
OdpowiedzUsuńmnie te zapadnięte domki nieco przerażają ;)
UsuńLadne miasteczko, kosciol na srodku rynku..z reguly to ratusz jest w centrum.
OdpowiedzUsuńKrzyz postawiony na miejscu zbrodni..ciekawe kto kogo i dlaczego..;-)
Sliwki w czekoladzie uwielbiam
buziole!
a wiesz, dla mnie też ratusz w rynku, dopiero w Wielkopolsce napatrzyłam się na miasteczka z pustym ryneczkiem, ani kościółka, ani ratusza, nic ;)
UsuńNa Dolny Śląsk zwabiła mnie lektura trylogii Sapkowskiego o wojnach husyckich. Dużo tam też o krzyżach pokutnych. Od tamtego czasu staram się w miarę regularnie zaglądać w ten region Polski.
OdpowiedzUsuńna Dolnym Śląsku jest ich najwięcej w Polsce, ale opolszczyzna i lubuskie też mają ich trochę
UsuńMaly czy duzy krzyz zawsze jest krzyzem...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
racja krzyż pokutny mały czy duży to zawsze znak popełnionej zbrodni, obojętnie w jaki sposób, ktoś stracił życie...
UsuńMiałam kiedyś koleżankę, która fotografowała wszystkie krzyże pokutne w Polsce. Właściwie do jej poznania temat był mi raczej obcy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam JO
w takim razie podziwiam, bo tych krzyży jest w naszym kraju podobno około 600 sztuk
UsuńLubię takie miasteczka. Super klimat. Pozdrawiam z deszczowej Warmii :)
OdpowiedzUsuńmiasteczko samo w sobie mnie nie zachwyciło, ale może kwestia aury :)
UsuńTakie miasteczka mają swój urok. Dziękuje za zapoznanie mnie z tym.
OdpowiedzUsuńspecyficzne bez dwóch zdań ;)
UsuńCiekawe miejsce, chętnie poznałabym je bliżej.
OdpowiedzUsuńnie widzę przeszkód ;)
UsuńJo, zatęskniłam za Polską. Klimat malutkich polskich miasteczke jestnwyjątkowy. Temt bardzo mnie zaciekawił. Teraz będę przeszukiwać Twój blog! Pozdrawiam z wiosennej Pistoi. Asia
OdpowiedzUsuńja zaglądam do Ciebie i wzdycham za klimatem włoskich miasteczek, ale nasze też mają swój urok, zabieram się od dawna, żeby przybliżyć te pobliskie, piastowskie, pełne legend, historii i perełek architektury ;)
Usuńfajna wycieczka może kiedyś tam poprowadzi mnie droga
OdpowiedzUsuń;) w Twoim ujęciu pewnie prezentowałby się znacznie lepiej ;)
UsuńFajna wyprawa i Twoje odkrycie, bardzo lubię takie ciche jakby uśpione miejscowości. Jak widać nawet gdy pogoda nie dopisuje można odkryć i zobaczyć coś ciekawego.
OdpowiedzUsuńzawsze można ;)
UsuńWspaniałe odkrycie :) Ja niedawno zakupiłam mini przewodnik po urokliwych miastach i miasteczkach w Polsce. Uwielbiam ich klimat i zamierzam prędzej czy później odwiedzić wszystkie, o których przeczytam :)
OdpowiedzUsuńliczę, że nie zabraknie Wam zapału ;)
Usuńgdybym wiedziała, że plama z czekolady będzie wywoływała przyjazne uśmiechy na twarzach przechodniów, zaryzykowałabym celowe plamienie się :) chciałabym żeby ludzie częściej się do siebie uśmiechali tak bez powodu, choć tutaj powód był ;)
OdpowiedzUsuń;):):) spróbuj ;)
UsuńO krzyżach pokutnych dowiedziałam się dopiero z Twojej notki. Nie wiedziałam, że kiedyś był taki zwyczaj.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze córcia już lepiej!
to cieszę się, że się czegoś dowiedziałaś ;), córci lepiej, dziękuję :)
UsuńLubię w swoich wycieczkach wyszukiwać takie smaczki, jak krzyże pokutne. Ten najmniejszy to piękne odkrycie. Bywam w Lubuskiem i będę o nim pamiętać, jeśli będę w pobliżu Jasienia.
OdpowiedzUsuńwiększość nie zwraca na takie elementy uwagi, a szkoda, to kawałek historii
Usuńchyba ten co ten krzyz wykul, nie bardzo zalowal czynu, ktory popelnil.
OdpowiedzUsuń;) tego to nie wiem i chyba ciężko będzie się dowiedzieć ;)
UsuńTak jakby nazwa Jasień coś mi mówiła ale nie wiem dlaczego. Może przejeżdżałam? Myslę ,że uśmiechali się jednak do Ciebie a nie do śliwki.
OdpowiedzUsuńdo śliwki nie, do tego, w czym ją maczano ;)
Usuńsimple amazing placees!
OdpowiedzUsuńlove your site, hope you follow back <3
www.malesclutch.blogspot.com
Sergio,xx
Slwietny blog..będę zaglądać :) zaprasza, i do nas :)
OdpowiedzUsuńw takim razie witaj :)
UsuńFantastyczny post, super ilustracje:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńze zdjęć nie jestem zadowolona, ale nie prędko tam wrócę, więc ...
Usuńa to dobre! musialas wygladac przeuroczo z ta 'śliwką' :D :D
OdpowiedzUsuńz całą pewnością :)
UsuńCiekawie opisujesz,jak zwykle.
OdpowiedzUsuńZdjęcia przenoszą w to miejsce,każą się zatrzymać.
Krzyż taki magiczny...
mimo aury :)?
UsuńPrzepiekne zdjecia i jakie to wszystko ciekawe !!!!
OdpowiedzUsuń