Nowy rok (póki co ;) nie okazał się dla mnie łaskawy.
Już pomijając fakt, że udało mi się pomyłkowo wyprać mały podręczny komputer (nie pytajcie jak), jest odświeżony, ale niestety jakoś nie ma z niego innego pożytku...gwoli pocieszenia jest jeszcze na gwarancji, ale muszę sprawdzić czy gwarancja pranie obejmuje ;)
Jadąc przez niemal pół Polski po kota, a właściwie już z kotem, urwał się amortyzator (nie, nie kotu, w samochodzie, choć kot nie czarny, a jednak pecha przyniósł ;)...całe szczęście że nie ja byłam kierowcą, bo ja bym pewnie tak jechała, nieco gruchocząc po drodze aż do domu...
I od nie wiem kiedy zachorowałam na grypę, czego jedynym plusem jest to, że się wyspałam, bo jak poszłam spać w poniedziałek, obudziłam się w środę...
Poza tym dostałam wezwanie do Urzędu Skarbowego na drugi dzień po złożeniu pitu...
zdrowiej, urząd skarbowy to tylko formalność auto naprawisz, a masz kota- popatrz na to tak, tyle nieprzyjemnych rzeczy się wydarzyło, że może być tylko lepiej :-) niedługo zaświeci słońce POWODZENIA
OdpowiedzUsuńauto poczeka, kotek mignął nieco w poprzednim poście, a urząd zwrot już przysłał, jest dobrze :)
UsuńJoasiu, grudzien klimatyczny :) A teraz moze zaszyj sie do konca miesiaca gdzies i liczmy na to, ze w lutym wszystko bedzie inne :))
OdpowiedzUsuńA co to za kocur?
zaszyć się nie mogę, bo zawodowo jeszcze w zeszłym roku tkwię ;),a kotka tonkijska ;)
UsuńNo i widzisz, skonczyl sie ten paskudny miesiac ;)
UsuńA kotka obczailam w googlach, teraz chce Twoje zdjecia ;)
piekne zdjęcia! No i niech Ci sie to fatum kończy przed sobotą, jutro, teraz, juz w tej chwili - PUK!
OdpowiedzUsuńobowiązkowo przed jutrem pecha trzeba zgubić ;)
Usuńteraz to już z górki ;) wyczerpałaś limit gorszych chwil na ten rok już w styczniu ;)
OdpowiedzUsuńbyło ich więcej niż tu wymienione, ale mam nadzieję pozostawić je jak mówisz, w styczniu ;)
UsuńMuszę przyznać, że rok nie zaczął się zbyt szczęśliwie, ale styczeń się już kończy i następne 11 miesięcy roku będą już szczęśliwe. Mam nadzieję, że grypę już pokonałaś. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńdziękuję, grypa poszła w dal, będę wierzyć w te 11 miesięcy ;)
UsuńJo, to naprawdę przecudna historia, mimo że 'w środku'i o choróbsku dziwnym,i o tajemniczym, nieprzewidywalnym brzuchu samochodu. Jeszcze te urzędy po drodze...
OdpowiedzUsuńJa to odczytuję: życie jest piękne a przeszkody tylko dodają mu ekscytującej nutki. Szczęśliwie czarnych kotów, życia we wszystkich kolorach (które, nie wiem jak - na blogu uzyskujesz)i jeszcze zdrowia końskiego (a co) życząc, ściskam :)
Dziękuję, Ewo, czym byłoby życie bez przygód, nie docenialibyśmy wtedy jego kolorów ;)
UsuńNo rzeczywiscie! ja tez moglabym wiele na temat pechowego roku 2013 a przynajmniej na temat stycznia...przeszlam dwie grypy, jedna w Polsce, druga w Wenezueli...przespalam je jak Ty, reka w gipsie....i moglabym wiele wiecej opowiedziec. Ale mysle jak Giga...pozdrawiam bardzo serdecznie i zdjecia cudowne!!!!
OdpowiedzUsuńBijesz mnie na głowę, tfu, tfu, oby już lepiej i wreszcie wiem, dlaczego Cię mniej na blogu, z niecierpliwością czekam na wenezuelskie fotki i zdrowia duuuużo życzę ;)
UsuńCudna ta Twoja kotka:) Podziwiam, że tak szybko rozliczasz się z urzędem, ja to ledwo na ostatni dzień zdążam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dużo zdrówka życzę:)
jak się ma zwrot to zależy żeby szybko go dostać ;)
UsuńThe first photo is very beautiful!
OdpowiedzUsuńCinzia
thank You, analog pictures have their charm ;)
UsuńNa szczęście po dołku zawsze jest górka a kot z pewnością zneutralizuje złą energię, czego Wam szczerze życzę!
OdpowiedzUsuńna pewno ;)
UsuńJoaśku, podróż po kota przypomina mi naszą 'przejażdżkę' po psiaka - 530km w jedną stronę :-) Najpierw okrutna mgła spowalniała jazdę, a potem choroba lokomocyjna maleństwa skutecznie ubarwniła i 'upachniła' wnętrze samochodu i małża :-P Jazda taki kawał drogi z prędkością 50-60km/h, by psiaka nie ciągnęło na wymioty, to istny koszmar...ale radość z posiadania nowego członka rodziny bezcenna :D
OdpowiedzUsuńAmortyzator pewnie i tak by się posypał...a US nie jest aż taki straszny, choć sama nie lubię tam chodzić :)
:) nasza nieco krótsza, jakieś 360 :), a psiak z chorobą lokomocyjna, biedaczek... to na wakacje z Wami nie pojeździ za chętnie ;(
UsuńOoo...to niewiele krócej :)
UsuńTo była jego pierwsza jazda, więc nic dziwnego...teraz już się przyzwyczaił, więc na wakacje pojedzie :-)
Hah :) Luty będzie bardziej przyjazny :D a końcówka w roku '13' musi swoje zrobić :D
OdpowiedzUsuńnie ma innej opcji ;)
UsuńTo chyba dla wielu osób ten rok nie zaczął się szczęśliwie, u mnie też choroba moja i rodziny oraz parę innych drobnostek spowodowało, że jak na razie nie mogę się doczekać nowego roku.
OdpowiedzUsuńzagrypieni łączmy się, to życzę, żeby już poszło z górki, a zdrowie najważniejsze ;)
UsuńŚliczna bombeczka i pościel boska! Zawsze za dzieciaka o takiej marzyłam ;)
OdpowiedzUsuńWszystko wkrótce się naprostuję. Dzisiaj może nie było tak jako powinno, ale przecież jutro jest nowy dzień!
Pozdrawiam =)
mnie też pościel urzekła, sprezentowałam dzieciom na święta, pewnie zadość czyniąc temu, co piszesz ;)
UsuńJo, łączę się z Tobą w tym kiepskim początku roku. Ja w pierwszy dzień roku nabawiłam się okropnej kontuzji kolana. Jak w poniedziałek zaczęło być lepiej to zepsuł mi się junkers :). Może JUŻ jutro będę mieć ciepłą wodę ;).
OdpowiedzUsuńAle wychodzę z założenia, że skoro początek był nie bardzo to reszta będzie BARDZO :))). I tego Ci życzę!! :) I sobie też ;)
Buziak.
będzie dobrze, a Ty masz możliwość wyrecytowania ponadczasowego hasła "częste mycie skraca życie ", byle w kaloryferach ciepło było :)
UsuńNie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pewnie jakby się tak rozejrzeć, to w każdym z tych przypadków było coś dobrego, tak jak z wyspaniem się ;)
OdpowiedzUsuńzawsze staram się dopatrzeć jasnej strony ;)
UsuńO! czyżby jakiś nowy członek rodzinki? Pojawi się mam nadzieję tutaj :)
OdpowiedzUsuńbył przemycony ze 2 posty temu ;), z czasem pewnie zawita tu i tam ;)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńEeeeeee... psucie się różnych maszyn i urządzeń, urząd skarbowy...to normalne życie, a nie jakieś nieszczęścia.
Najważniejsze, by zdrowie się nie psuło. Zdrówka!
Pozdrawiam serdecznie.
o zdrowiu staram się nie marudzić, choć pozostawia wiele do życzenia, zawsze też może być gorzej, ale ciiii...
UsuńJakos ten Nowy Rok trzeba zaczac /smiech/... Gdyby nie bylo roz i kolcow marny bylby ten swiat!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
nie docenialibyśmy wtedy tych dobrych chwil ;), ściskam ciepło ;)
UsuńBombka cudo, u mnie również Nowy Rok zaczął się chorobą. Pomalutku dochodzę do siebie.
OdpowiedzUsuńzdrowiej zatem czym prędzej ;)
UsuńNie martw się nic,to tylko początek roku taki jakiś dziwny:)u mnie straty w postaci jednego noża,robota kuchennego,młynka do kawy,paru talerzy i szklanek a i rura od odkurzacza połamana nie pytaj jak:)))
OdpowiedzUsuńnie pytam :):):)
UsuńZapomniałam dodać że zdjęcia cudowne ach te analogi
Usuńdziękuję, nie są takie, jak bym chciała, ale są inne ;)
UsuńU mnie odpukać jakoś spokojnie, oprócz mandatu, no i pewnie na dniach przyjdzie rachunek za gaz to mi oko zacznie lotoć. :D
OdpowiedzUsuńMoże już limit przykrych niespodzianek wykorzystałaś na kilka miesięcy. ;)
mnie chyba rachunek za gaz bardziej niż w listopadzie nie zadziwi, ale nie będę krakać ;)
UsuńNo to teraz może być już tylko lepiej!
OdpowiedzUsuńa pewnie, że może i niech będzie ;)
UsuńJak to mówią" dobrego złe początki",początki masz za sobą a teraz to już tylko dobrze.Ja z moja grypo-przeziębieniem walczę już dwa miesiące.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńto Tobie zdróweczko w pierwszej kolejności się należy ;)
UsuńAle te, czy inne przygody z czasem okazują się mniej "bolesne" :)
OdpowiedzUsuńpamiętam takie wakacje, wyłuskany tydzień w grecji... Cudnie, przez dwa pierwsze dni, potem zbankrutował hotel, biuro podrózy miało nas gdzieś, a my na łaske własną gotowaliśmy sobie sami w tym opustoszałym hotelu, gdzie nocny stróż robił za kelnera i otwierał nam podboje kuchni z której kucharz uciekł, więc gotowalismy sobie sami ;)
I taka wspólnota sie Polaków utworzyła, wiesz. Syn mój potem mówił, że on jednak uwielbia jeździć ze mną na te wakacje, bo mam magnes do przyciągania przygód :))))))
Wróciłam do domu w pełni szczęścia, znajomi pukali się głowę - z czego się cieszyć. I patrzyli jak na wariatkę, która sobie urządziła z "alinkluziw" szkołę przetrwania. Oczywiście nijak się to ma do uprania sprzętu, ale może po drodze lepszego lutego okaże się, że to nie był taki zły początek Jo :)))))))
też mam magnes do przyciągania przygód i lubię to ;)
Usuńa wakacje inne niż wszystkie, tylko takie się pamięta ;)
jestem daleka od zrzędzenia ;)
uściski, Maryś ;)
Gambar-gambar yang indah mempesona
OdpowiedzUsuńThe pictures are beautiful enchanting
thank You ;)
UsuńJa myślę, że limit nieszczęść na ten rok już wyczerpałaś i teraz przed Tobą wszystko, co najlepsze :) A analogowe pstryki maja moc :)
OdpowiedzUsuńna pewno coś się jeszcze znajdzie, ale nie można pisać o wszystkim ;), do analogów co jakiś czas wracam, ale muszę się wiele nauczyć ;)
UsuńPiekne fotografie..jak ze snu wlasnie:-) Zycze Ci kochana poprawy samopoczucia, i by zla passa minela jak najszybciej. W koncu zza chmur musi wychylic sie slonce:-)
OdpowiedzUsuńdziś się słoneczko pojawiło na horyzoncie, doładowało energią i weekend za pasem, jest dobrze ;)
UsuńO rany!
OdpowiedzUsuńuwielbiam! wprost uwielbiam Twoje analogi! :))
i proszę częściej... ;)
Rok zaczął Ci się z różnymi przygodami, uśmiechnęłam się bardzo, jak napisałaś o samochodzie, że w takim stanie dojechałabyś nim pewnie do samego domu, nieświadoma niczego...:) ja jestem taka sama pod tym względem... ;)
Pozdrawiam:)
naprawdę? to bardzo mi miło ;)
Usuńja z tych co do samochodu wsiadają i wysiadają ;), jak podszedł do mnie mężczyzna, żeby powiedzieć, że złapałam gumę, podziękowałam i pojechałam dalej ;)
Styczeń przyniósł kłopoty. Na szczęście już się kończy.
OdpowiedzUsuńWierzę, że luty i następne miesiące będą dla Ciebie łaskawe!
Pozdrawiam
dziękuję i Wam wszystkim również ;)
UsuńNadal zachodzę w głowę, jak można wyprać kompa, ale Jo potrafi! I to stwierdzenie musi mi wystarczyć ;)
OdpowiedzUsuńGrypa przejdzie, komp - rzecz nabyta, US ostatnimi czasy mi niestraszny i nie wspominam wizyt tam źle, więc nie bój na zapas.
Od teraz same dobre zdarzenia, zobaczysz :)
W końcu jesteś Jo, a nie żona Hioba przecież.
Cycki do góry!
:*
mały był, malutki, w poszewkę się zawinął ot i cała historia ;), jeszcze nie odesłałam do serwisu to się mogę pośmiać, jak wycenę dostanę, to mi przejdzie radość ;)
UsuńW pościeli to można z krułasątem siedzieć, żeby se nakruszyć i cierpieć. Ale z lapkiem? A fe, Jo!
Usuń;D
hahahahahaah matko boska jak ja przeczytałam o tym amortyzatorze że to nie kotu to hahahaha nie mogłam śmiechu powstrzymać :-)) aczkowiek bardzo cieszę się że nie kotu :-) To zdjęcie na dole... jakie przepiękne!! kto na nim jest? Prześliczna dziewczynka i przepiękne zdjęcie.. klimatyczne .. jakieś taki czarujące .. nie wiem sama.. BOSKIE! :-)
OdpowiedzUsuńto moja córka ;), lubię to zdjęcie, to moja próba wielokrotnej ekspozycji, ale ciężko było kliszę przewijać ;)
UsuńTo znaczy, że druga połowa roku będzie na pewno pomyślna. Postrząsaj pomalutku te niezbyt miłe przygody i napuść na nie kota! Niech naprycha na czające się "nieszczęścia". Życzę zdrówka i poprawy humoru.
OdpowiedzUsuńPS odpuszczę sobie te Rozgovory. :))
Pa, Ewa
:) a ja się chyba za nie wezmę od początku do końca, to co przeczytałam wywarło na mnie wrażenie, poezja
UsuńNaprwdę? No to już sama nie wiem...
UsuńNo, niestety tak bywa. Czasem się nie układa i niewiele można zrobić. Musisz mieć nadzieję na lepsze kolejne dni, czego szczerze Ci życzę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńgorsze też muszą się zdarzać ;)
UsuńŁączę się w bólu. Grupę załapałam podczas wycieczki do Krakowa i niemal cały pobyt spędziłam w hotelowym łóżku, a jej reperkusje odczuwam do dziś. Zapałam kiedyś aparat fotograficzny spritem. Okazało się, że gwarancja tego nie obejmowała (nikt nie chciał uwierzyć, że puszka napoju sama się otworzyła w torebce i zalała. Powiedzieli, że jakby był mokry to nic, ale był lepki, więc sorry. Urząd skarbowy - nic strasznego, bywają gorsze nieszczęścia, aczkolwiek też rzadko wizyta tam bywa przyjemnością. Ja jednak kiedyś taką przeżyłam :)
OdpowiedzUsuńuuu, to aparatu szkoda....
Usuń13 w dacie szaleje. Będzie dobrze, to dopiero styczeń :)
OdpowiedzUsuń:) aż tak do tej 13-tki przesądna nie jestem ;)
UsuńNie wiem czy Cię to pocieszy, ale minęły trzy tygodnie odkąd mamy Nowy Rok a ja również mam całą listę nieszczęść na koncie ;( Mam jednak nadzieje, że ten worek nieszczęść szybko się wyczerpie!
OdpowiedzUsuńwbrew pozorom cudze nieszczęście mnie nie podnosi na duchu ;), życzę oby Twój worek się wyczerpał ;)
Usuńmowia, ze byle do wiosny! jakby odwrocic mile zlego poczatki, to co wyjdzie? pozdrawiam serdecznie. Monika
OdpowiedzUsuńhmmm, lepiej nie myśleć ;)
UsuńAle gdzie kicia? Jestem ciekawa jaka jest jego historia i ja wygląda... Może przegapiłam?
OdpowiedzUsuńkicia przemycona dwa posty temu ;), malutka, pięciomiesięczna kotka tonkijska ;)
UsuńO Jo, nie zazdroszcze Ci tego pechowego poczatku:(
OdpowiedzUsuńAle moze w tym roku masz zaprogramowana styczniowa kumulacje, a pozostale 11 miesiecy bedzie na totalnym luzie, bez zadnych chorob i problemow? I tego Ci zycze kochana!:)
Analogi cudowne! Teraz czekam z niecierpliwoscia na fotki kici;)
Pieknego weekendu!:*
obawiam się, że i tak po latach różnych problemów była długa miła przerwa, myślałam, że to siedem tłustych lat, ale może aż siódemka nie jest mi pisana ;)
UsuńHej czy ja dobrze widzę, że jesteś z Bolesławca na Dolnym Śląsku? :)
OdpowiedzUsuńcałkiem dobrze widzisz ;)
UsuńA gdzie zdjęcia kota? Pitem się nie martw, może zapomniałaś się podpisać jak i mnie się zdarzyło :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, miłego dnia.
zdjęcie kota było i pewnie jeszcze kiedyś będzie ;), podpisu nie zabrakło, bo poszedł wersją elektroniczną, ale że zwrot był, to sprawdzają ;)
UsuńOj, oj!
OdpowiedzUsuńNo to, żeby było lepiej!
Trzymam kciuki! :)
A przedostatnie zdjęcie, twojego dziecka(?) naprawdę jest piękne.
Ta kolorowa wersja...
Świetna!
dziękuję, bardzo je lubię, taka alegoria codzienności ;)
UsuńBardzo mi się podoba to kolorowe zdjęcie córki, przedostatnie... A rzeczywiście miałaś niezły start, to teraz już musi być tylko lepiej...
OdpowiedzUsuńto o czym piszesz, to tylko połowa ... ale nie jest źle ;)
UsuńOj, dla mnie początek roku też nie jest łaskawy. Dlatego nie cierpię Nowego Roku, bo już najczęściej wiem z czym to się wiąże. Ale i tak głupia żyję nadzieją,że będzie lepiej:)
OdpowiedzUsuńpóki jeszcze można się pośmiać i znaleźć dobrą stronę, nie jest źle ;)
Usuńteraz to juz musi byc tylko lepiej! tego zycze Wam z calego serca
OdpowiedzUsuńI oczywiscie zdjecia przepiekne!
Usuńdziękuję ;)
UsuńW pechowe trzynastki nie wierzę. Zła passa minie, cierpliwośći. Odpoczywaj i zdrowiej potem wszystko się ułoży. Pozdrawiam serdecznie. Alina z Italii.
OdpowiedzUsuńjuż niemal zdrowa na ciele się melduję, a słonecznej Italii można nieco pozazdrościć, gdyby nie ta piękna zima wokół ;)
UsuńTrzymaj się! Kotek Ci wszystko wynagrodzi. Już tylko może być lepiej i będzie!
OdpowiedzUsuńZdrowiej. Pozdrawiam. Fajne fotki.
bywało gorzej, będzie i lepiej ;)
UsuńAle nie zgubilas sie nigdzie, nie zgubilas samej siebie, z grypy wyszlas i na ten rodzaj juz nie zachorujesz, kota masz fajnego, choc nie czarny i nie calkiem dzialajace elekroniczne urzadzenie tez masz. A to ze cos tam gruchocze w samochodzie, kchana - nie takie rzeczy nam gruchotaly i smy przezyli. Zaraz koniec stycznia, bedzie dobrze!
OdpowiedzUsuńdlatego podchodzę do tego z humorem ;)
UsuńKoniec stycznia nadchodzi nie wiem kiedy, zdecydowanie za szybko ;)
a ja właśnie wolę grudnia nie wspominać ;), bo pokomplikowałam sobie przeziębienie - także kuruj się porządnie Jo !
OdpowiedzUsuńpiękne różane zdjęcie :D
i nie mogę się nadziwić, że już tak obowiązkowo się porozliczałaś ;)
uuu, to prostuj to pokomplikowane ;)
Usuńrozliczone i już zwrócone ;)
Może to tylko taka kumulacja na początek roku, a potem wszystko będzie już usłane różami (bez kolców;) Wszystkiego dobrego! ;)
OdpowiedzUsuńwzajemnie ;)
UsuńI hope February is the start of better times. Your photos are excellent!
OdpowiedzUsuńI hope too, thank You ;)
UsuńJo, zapomnij co było. Życzę zdrowia i pomyślności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
również życzę ;)
UsuńOj... w takim razie zycze, by ta niezbyt pomyslna passa szybko minela!
OdpowiedzUsuńA grypa w tym roku dziwna i mocno zmutowana, wiec uwazaj na siebie i kuruj sie odpowiednio (u meza trwalo to prawie miesiac, a on nigdy nie choruje!).
Pozdrawiam serdecznie i przesylam moc pozytywnych fluidow :)
zazwyczaj Ci o końskim zdrowiu, jak się rozłożą to ....
UsuńJo, teraz będzie już tylko lepiej! Pozdrawiam, Asia/VisiToscana
OdpowiedzUsuńzaczynamy luty ;)
UsuńInspirujące zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńdziękuję ;)
UsuńU mnie tez początek roku raczej kiepski... :)
OdpowiedzUsuńto życzę szybkiej poprawy ;)
UsuńW tym wszystkim choroba najgorsza ale przynajmniej się wyspałaś. Zdjęcia piękne i pełne ciepła.
OdpowiedzUsuńpóki można szuka się pozytywów ;)
Usuńależ tu ślicznie...
OdpowiedzUsuńmiło mi ;)
UsuńPrzepiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuń'Przez niemal pół Polski po kota'-powiedz coś więcej? Adoptowałaś futrzaka? :-)
gorzej ;), koty tonkijskie rzadko są do adopcji, ale chętnie bym jeszcze jednego przygarnęła ;), to wyjątkowe zwierzaki, o bardzo pogodnym charakterze (mówi się,że najbardziej psie wśród kotów ;), przywiązują się bardzo do ludzi, nie są złośliwe, nie niszczą, witają każdego gościa z entuzjazmem, uwielbiają pieszczoty do tego stopnia, że mówi się, iż nie da się ich zagłaskać, dużo można by pisać :)
UsuńOj, dosyć już tych niespodzianek. Oby było już tylko dobrze:) Zdjęcia jak zawsze cudowne:)
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia, Ewuniu, zawsze cudne, moje takie niedoskonałe....
UsuńPrzepiękne, klimatyczne. Urzekly mnie dwa ostatnie zdjęcia.
OdpowiedzUsuńdziękuję, to to samo zdjęcie tylko w wersji kolor i b&w ;)
Usuńale pech! myślałam, że tylko mi początek roku rozpoczął się marnie, jednak bijesz mnie na głowę
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy mnie radość ze zwycięstwa w tej konkurencji cieszy ;)
UsuńRzeczywiście wszystko na raz... Współczuję...
OdpowiedzUsuńKocham te dwa ostatnie zdjęcia w tym poście :)))
/Halina