Jesień spogląda już ukradkiem zza drzew, podmuchy wiatru, silne, zapowiadające z całym przekonaniem burzę potrząsają drzewami. Jeszcze ciepło, ale z taką chłodniejszą nutą. I trawa już z ranną rosą po nocy.
I nagle spada przede mną deszcz węgierek, granatowych, aksamitnych, połyskujących. Do takiego deszczu nie trzeba parasola ;). I ten magnetyzujący kolor, przechodzący z błękitu paryskiego w błękit Turnbulla... Hipnoza nie pozwoliła mi zostawić tego koloru na łasce losu.
Hmmm, podobno pieniądz leży na ulicy, tylko trzeba się schylić, czy można to samo przełożyć na smak? Właściciel posesji chyba nie miał nic przeciw, sądząc po ilości rozdeptanych obok...i... Panie błogosław wielkie damskie torebki niczym wory marynarzy wyruszających w rejs. Zmieściło się trzy kilo ;).
I tak zaczął się mój śliwkowy rejs, który począwszy od tego deszczu, przerodził w śliwkowy miesiąc, gdzie dwa razy w tygodniu dostaję świeżą dostawę i przez które oprócz tradycyjnych powideł powstały liczne śliwkowe wariacje, z których najradośniejsza tu ;
Powidła czekoladowe:
3 kg śliwek ( mogą być takie jak moje - prosto z nieba, o ile będą to węgierki ;)
1 kg cukru (lub mniej, gdy śliwki mocno słodkie)
1-2 laski wanilii (w ubogiej wersji tyle samo torebek waniliowego cukru)
100 g kakao
wedle smaku dodaję cynamon, kardamon lub goździki, ale można to pominąć ;)
Tradycyjnie z lenistwa przez 3 dni wydrylowane śliwki wkładam w blaszkach lub formach żaroodpornych do piekarnika na godzinkę pieczenia w 100C (wtedy nie trzeba ich pilnować, ani mieszać, a same odparują nadmiar soku). Następnie przekładam do garnka, dodaję pozostałe składniki i na malutkim ogniu gotuję mieszając po 1-1,5 godzinie przez kolejne 1-2 dni. A potem już tylko przekładam do słoiczków i ponieważ sama sobie nie wierzę, pasteryzuję ok. 15 minut. Obowiązkowo jeden słoiczek zostaje do kolacji ;).
Jo, jestes niesamowita z tymi przetworami :-))) A Twój post o wegierkowym deszczu pomógł wydobyć z mojej głowy podobne wspomnienie, och, jeszcze u moich Dziadków... :-)) Dziękuję!
OdpowiedzUsuńnie jestem, ale sierpień był wyjątkowy pod tym względem, zwłaszcza jak na mnie ;): jabłka, gruszki, śliwki, ogórki, papryki, czas na urlop - już od piątku ;)
Usuńmowie powaznie-zazdroszcze,zazdroszcze i zazdroszcze............
OdpowiedzUsuń.........nastepnym razem wez dwie torebki,szkoda zeby takie sliwy sie marnowaly:P
chwilowo mam przesyt, od tego deszczu już ze 100 słoików za mną z samymi śliwkami oczywiście ;)
UsuńJo, spotykam się z tym, ze ludzie nie zbierają owoców. Może mają nadmiar. Powidła czekoladowe? Coś dla mnie nowego. Spróbowałabym:)) Przypomniałaś mi, Jo, że moja ulena w tym roku odmówiła owocowania. Wielka szkoda. a powidła z węgierek najwspanialsze, A poza tym uwielbiam wszystkie śliwki,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
ale jak mają nadmiar, mogą komuś rozdać, przecież będą chętni nawet żeby sobie samemu pozrywać...
Usuńpowidła super, śmiało zastępują nutellę ;)
Hmmm u mnie już po śliwce:/czyżbym mieszkała w innym kraju:/
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie smak powideł czekoladowych.Ile słoiczków wychodzi z przepisu??
to zależy od wielkości słoiczków ;), ale nieźle ;)
UsuńTych około 300g
UsuńIga, nie wiem, bo ja robiłam do różnych, pewnie ok. 8 powinno być :)
UsuńPowidła czekoladowe z wanilią...ależ to musi być pyszne:)
OdpowiedzUsuńjest ;)
UsuńNiesamowite połączenie:) mi w tym roku niestety ani jedna śliweczka na drzewie się nie uchowała :( zmarzły kwiaty i po węgierkach..a bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, inne niż węgierki też mogą być, tylko pewnie trzeba będzie odlać trochę soku ;)
UsuńTo cudowne Jo, ze masz w sobie niezwykle rzadką umiejętność cieszenia się z małych rzeczy:)
OdpowiedzUsuńSwietny pomysl by do dac do powidel kakao- musze wyprobowac:)
spróbuj, ale dołóż wanilię ;)
UsuńMieszkam w duzym miescie i o takich prawdziwych sliwkach marze :)))
OdpowiedzUsuńNa obrzezach miasta znalazlam juz miejsce, gdzie moge spotkac jablka, ostrezyny albo sloneczniki.Dalsze poszukiwania trwaja ;)))
Pozdrawiam serdecznie
kto szuka ten znajduje, trzymam kciuki ;)
UsuńWęgierkowy deszcz - ach, aż się rozmarzyłam, by w takim zmoknąć :) Przepis na powidła czekoladowe brzmi bardzo smacznie - na pewno kiedyś wypróbuję tylko muszę dokupić parę damskich dużych torebek ;)
OdpowiedzUsuńweź od razu marynarki worek, pojemniejszy i bardziej wytrzymały ;)
UsuńA ja wczoraj dzwoniłam do znajomego posiadacza śliwkowego gaju i dowiedziałam się,że jeszcze tydzień i też będę nimi zawalona. A smażyć będę w kotle na ognisku takie tradycyjne pachnące dymem.Twój przepis brzmi smakowicie,więc skuszę się na eksperyment mały.
OdpowiedzUsuńtakie z kotła muszą być rewelacyjne, ale jakbym ja tu przed kamienicę taki kocioł wystawiła, mogliby mnie wziąć za większą czarownicę niż jestem i jakiś stos mi zgotować ;)
Usuńja jestem absolutnie śliwkowa:) Wszystkie śliwki uwielbiam, byleby nie były przedojrzałe. Tak, śliwki zapowiadają nieuchronnie zbliżającą się jesień, podobnie jak owoce jarzębiny, róży i pigwowca. Jesień to także czas nalewek:)
OdpowiedzUsuńa robisz śliwki w occie :)?
UsuńDeszcz śliwek - dobre :-)) Taki deszcze mógłby padać i padać :-)
OdpowiedzUsuńobiecuję kolejne bezdeszczowe posty w tym miesiącu ;)
UsuńPrzejawy jesieni są już widoczne ale do kiedy są one kolorowe i słoneczne to nie jest źle. Śliwkowe szaleństwo jest nawet smaczne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńco racja to racja :)
Usuńnajadłam się węgierek przed wyjazdem, niektóre powinny jeszcze pobyć na słońcu, ale wiedziałam, że mogę przecież nie zdążyć ich spróbować ;)
OdpowiedzUsuńPs. moją torebkę potraktowałam jako jeden z bagaży podręcznych i zmieściłam w nią 7,7kg :D
to Tyś lepsza niż ja ;)
UsuńJo nie mogę się skupić na śliwkach, drugi dzień przedszkola u Młodszego zaczął się kryzysowo, napiłabym się za to śliwowicy...:)
OdpowiedzUsuńAnitko, nasz też :(, a śliwowicę też mam, zapraszam ;)
Usuńjadę! ;););)
UsuńI trzymam kciuki za Twoją pociechę...
u nas węgierki już dawno opadły zostały tylko damachy ... mmmm pyszności
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
inne też być mogą ;)
UsuńJo, pozostaję pod wrażeniem Twojej płodności... Ja ten koment. piszę korzystając z przerwy w pracy...
OdpowiedzUsuńPodobało mi się błogosławieństwo pojemnych damskich torebek:). Jeżeli to ta, którą widziałam, to jest naprawdę pojemna:). A śliwkowanie to naprawdę fantastyczna robota, zwłaszcza w połączeniu z "kakałkiem" - lubię to:)
Uściski! I dobrego dnia
nie, do tej co widziałaś śmiało z 10 kg by weszło ;)
UsuńChwała przepastnym damskim torebkom i Tobie za taki wspaniały przepis :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kolor węgierkowy!
Pozdrawiam serdecznie :-)
piękny, prawda, kolor znaczy się :)?
Usuńjak nic maszeruję po śliwki... apetytu mi narobiłaś przepisem tym, a powidła śliwkowe uwielbiam, nie przyszło mi do głowy, żeby dodać KAkaO ;)))
OdpowiedzUsuńNo i teraz zamiast rysować, będę kształcić się KULINARNIE :)))
Twoje namalowane śliwki wywołałyby u nas ślinotok ;)
UsuńUwielbiam te powidła, ale w moim przepisie daje się jeszcze tabliczkę gorzkiej czekolady! Pyyycha!
OdpowiedzUsuńo widzisz, każdy ma swoje wariacje ;)
Usuńależ u Was urodzajnie, były mirabelki, a teraz węgierki, u nas ten rok zdecydowanie nie jest śliwkowy, a Ty dzielna jesteś straaaasznie!
OdpowiedzUsuńi gruszki są teraz ;)
UsuńPowidła czekoladowe - to jest coś dla mojej przyjaciółki, ona uwielbia takie rarytasy :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuństąd już tylko krok do śliwek w czekoladzie :)
UsuńPowidła czekoladowe muszą wspaniale smakować. Na robiłaś mi nimi ogromnego apetytu. Przyznam szczerze, że nie pomyślałam by do smażących się śliwek dodać kakao. M.B ( Monika).
OdpowiedzUsuńjeszcze jest czas ;)
UsuńJo, jesteś niesamowita. Narobiłaś mi smaku na powidła śliwkowe.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobał Twój przepis.Kilka słoiczków jeszcze zmieści się na półkach w spiżarni.
W tym roku w moim ogrodzie węgierki nie obrodziły. Zniszczył je majowy przymrozek.
Przez ostatnie trzy dni w tamtym tygodniu, pracowałam na najwyższych obrotach w przetwarzaniu.
Serdecznie pozdrawiam
ja przez cały sierpień niemal codziennie po pracy do północy, chwilowo mam dość :)
UsuńŚliwka w czekoladzie - to tak trochę, jak 20 lat wstecz:-) Babcia zawsze zasypywała mnie takimi rarytasami.
OdpowiedzUsuńI pewnie smak jedyny w swoim rodzaju, jak swego czasu robiona czekolada z kakao w warunkach domowych:-))))
;)
Usuńa ja nie mam dostępu do innych prócz rynkowych- aż żal! Gdzie to taki deszcz pada?
OdpowiedzUsuńA Twoje opisy- jak zawsze- melodia ... wspaniałe.
może powinnaś przez płot do sąsiada zerknąć ;)
Usuńa śliwki jak zawsze w drodze do pracy ;)
UsuńSąsiedzi mają tuje i szczekające Yorki. A szkooooda
UsuńJa w drodze do pracy spotykam tylko porozrzucane zabawki ;)
To moje ulubione owoce. Jem je i jem, nawet po kilogramie dziennie. Jeszcze do tego twarde gruszki i rozkosz prawie jesienna murowana.
OdpowiedzUsuńA z dobromiejskiej fabryki zawsze przywożę te w czekoladzie, tylko cena powala ostatnio :( Pozdrawiam
Zbyszku, przy jednej turze się zapomniałam i takie niemal suszone z piekarnika wyjęłam, jak nic do czekolady wsadzić i już ;)
Usuńlubię....bardzo lubię śliwki :)
OdpowiedzUsuńja co prawda wolę gruszki, ale śliwek jestem w stanie zjeść więcej ;)
Usuńczarowny opis i przepis, aż chce się lecieć do kuchni, mimo, że noc:)
OdpowiedzUsuńhe, he ;)
UsuńRobiłam powidła śliwkowo-czekoladowe dawno temu. Pyszne były. Ciekawe czy dostanę tu śliwki, które nadawać się będą na przetwory. Wątpię. Powspominam więc smak :)
OdpowiedzUsuńmoże jednak ;)
UsuńWłaśnie wróciłam z całą siatka węgierek:))) cudownie móc poczuć ich smak po latach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
super, mam nadzieję, że smakują tak jak trzeba - życzę z całego serca ;)
UsuńFajnie opisałaś śliwkowy miesiąc, trzeba korzystać z tych owoców póki są :-), a o takich powidłach to dopiero się u Ciebie dowiedziałam...
OdpowiedzUsuńwariacji jest na pewno dużo więcej, ja lubię eksperymentować ze smakami w przetworach, nawet dżemy gruszkowe z anyżem ;)
UsuńChyba trzeba spróbować:)Czyta się bardzo apetycznie.Korci mnie dodanie tej gorzkiej czekolady:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
może warto posłuchać tego wewnętrznego głosu :)?
Usuńśliwkowe błogosławieństwo ;)
OdpowiedzUsuńpowidła śliwkowe z czekoladą ... robiłam takie z wiśniami, były pyszne ;),
po chwili zastanowienia wnioskuję że muszą być dobre, bo śliwki w czekoladzie są dobre przecież ;D
"śliwkowe błogosławieństwo" - trafiłaś w sedno, żeby jak z tą manną z nieba się nie skończyło ;)
UsuńPamietam, jak kiedys dawno temu, robilam powidla i marmolady z wegierek. Sliwki wszedzie: w ogrodzie, kuchni, korytarzu...
OdpowiedzUsuńi w torebkach :)?
UsuńNo to śliwki zakupiłam, pewnie dlatego że w ogóle nie mam czasu, ale nie ważne!
OdpowiedzUsuńNiech się dzieje!
Przepis zapisalam ... ! Wczoraj dostalam nowa porcje sliwek i powinnam cos z nimi jak najszybciej zrobic wiec moze nie powinnam dlugo czekac tylko od razu zabrac sie do pracy tak jak inni nasi kochani rodacy ... :-) ciekawa jestem czy mi tez wyjda tak smacznie ... :-)
OdpowiedzUsuńDziekuje i pozdrawiam serdecznie. M