Zespół klasztorny sióstr Benedyktynek w Lubomierzu jest pełen rozmachu, przepychu, historii...
Zgoda na wybudowanie klasztoru pod wezwaniem św. Maternusa (arcybiskupa związanego z Kolonią Trewirem i Utrechtem. ) została wydana na prośbę Jutty z Lubomierza w roku 1278 przez ks. Henryka IV.
O jego randze świadczy nie tylko zgoda na wybudowanie miasta, które powstało na potrzeby klasztoru i otrzymało prawa miejskie już w 1291 r. od Księcia Bolka I Świdnickiego, ale i sprowadzone aż dwie relikwie świętych Benigmusa i Wiktora przywiezione z Włoch ( i to w całości ;).
Kościół barokowy, z freskami ( pędzla Georga Wilhelma Neunhertza, wnuka słynnego śląskiego barokowego malarza Michała Willmana, niestety niektóre poddane niewłaściwej konserwacji...), organami, wielkim ołtarzem głównym i kilkoma bocznymi ( dłuta lokalnego rzeźbiarza Jana Józefa Friedricha, z malowidłami Jana Jeremiasza Knechtla). I dane nam było wejść do części klauzurowej, gotyckiej, gdzie oprócz krużganków ze sklepieniami krzyżowo-żebrowymi wokół wirydarza, całego mnóstwa przejść i naturalnie przepięknych rzeźb, zaskoczyła mnie sala za ołtarzem - z drugim ołtarzem na chórze mniszek, z polichromowanego drewna w stylu rokoko - dla wtajemniczonych ( jak ja lubię tajne przejścia, symbole w płótnach i wszędzie drugie dno ;) i bliskim wejrzeniem na trumny świętych - jak naoczne memento mori... Pierwszy raz spotkałam się z relikwiarzami świętych w postaci całych szklanych trumien na ołtarzu głównym...
W klasztorze jest również ( chyba największy ) zbiór 124 habitów ( z różnych zakonów, oprócz Benedyktynek m.in. Zgromadzenia Kamedułów, Cystersów, Salezjanek, Elżbietanek, Karmelitanek, Urszulanek), w tym jeden z 1668 roku wykonany z czerwonego atłasu, ale tych nie widziałam...
Klasztor pozostawał w rękach Benedyktynek do 1810 roku, kiedy to na polecenie władz pruskich został rozwiązany ( jak i wiele innych zakonów ). W latach późniejszych do roku 1945 przejęły go Urszulanki.
W czasie jednej z wycieczek rowerowych gościł tu także Papież Jan Paweł II ;).
Klasztor pozostawał w rękach Benedyktynek do 1810 roku, kiedy to na polecenie władz pruskich został rozwiązany ( jak i wiele innych zakonów ). W latach późniejszych do roku 1945 przejęły go Urszulanki.
W czasie jednej z wycieczek rowerowych gościł tu także Papież Jan Paweł II ;).
A wczoraj, w Święto Matki Boskiej Zielnej, odbywał się tam odpust, co roku 15 sierpnia, od czasów gdy Książę Bolko I Świdnicki wraz z przywilejami miejskimi przyznał prawo do organizowania dorocznego targu ;).
a ponieważ moje zdjęcia są nie najlepszej jakości, teraz kilka ujęć obiektywem mojego Taty, które lepiej obrazują bogactwo drugiego największego zespołu klasztornego byłego województwa jeleniogórskiego ;)
a ponieważ moje zdjęcia są nie najlepszej jakości, teraz kilka ujęć obiektywem mojego Taty, które lepiej obrazują bogactwo drugiego największego zespołu klasztornego byłego województwa jeleniogórskiego ;)
Lubię takie miejsca. Mają w sobie taki pozytywny patos.
OdpowiedzUsuńA co do obiektywu... wolę i tak Twój, niż szerokokątny; ale zdjęcia to oczywiście rzecz subiektywna :)
pozdrawiam
dziękuję ;), a z tego co pamiętam, to nie był szerokokątny, ale mnie po prostu te ujęcia wyszły nieostre, a chciałam pokazać ;)
UsuńNo właśnie... jakoś do takich miejsc pasuje mi taki lekko rozmyty obraz. To tak jakby lekko załzawionym okiem je obserwować. A mnie zawsze jakiś taki smutek w kościołach dopada.
UsuńBuźka
Aga
Historia bogata trzeba przyznać, a i wnętrze ciekawe. Chyba jednak bym nie poszła oglądać szklanych trumien. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń;), ja nie poszłam oglądać trumien, poszłam oglądać część klauzurową ;), a że nie poczytałam wcześniej przewodników, to... ;)
Usuńniesamowite, tyle historii i to już za rogiem. A Lubomierz tylko o tymi sąsiadami za miedzą się chwali, niesłusznie.
OdpowiedzUsuńps. Czytając "Zespół klasztorny" byłam pewna że będzie coś o scholi :D
he, he ;), organy są , pewnie jest i schola ;), zespół czyli kościół, klasztor, szkoły, czytałam o planach na spa z duchem zakonu, ale nie wiem czy to doszło do realizacji ;),
Usuńa Lubomierz to oprócz klasztoru miasto urodzenia dwóch słynnych renesansowych drukarzy, o których wspominałam w poprzednim poście ;)
Masz ten dar że jak piszesz o czymś to jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie w twoich ustach jest ciekawa.No ale to o pisaniu teraz o miejscu.Piękne te klasztorne korytarze i zdobienia i światło ładne.Tate to zacznę podejrzewać ze zawodowo aparatem operuje?
OdpowiedzUsuńzawodowo jest historykiem, a aparatem profesjonalnie, ale nie zawodowo, a szkoda ;)
UsuńJak inaczej:)
UsuńJak w jakimś Neapolu! Bardzo ciekawe miejsce, a zdjęci a bardzo fajne:)
OdpowiedzUsuńoj, Aniu, żebyś wiedziała, bardzo :)
Usuńte trumny są lekko przerażające ;)
OdpowiedzUsuńw klasztorze Kamedułów w Bieniszewie również jest ukryta częśc za ołtarzem, mój mąż będąc tam dawno temu ministrantem miał okazję słyszeć poranne modlitwy i śpiewy zakonników - mowił, że Enigma się chowa :)
kobiety mogą wejść do klasztoru jedynie na przedpołudniową mszę niedzielną i Pasterkę, klasztor jest zamknięty i obowiązują śluby milczenia
byliśmy tam ostatnio z mężem rowerami po miód - ja nie weszłam niestety
lekko ;), nas tak ładnie nie zabalsamują ;)
Usuńi Maszka dała Ci odpowiedź, 15-go sierpnia by Cię wpuścili ;)
Tak.To szczególny dzień.Otwierają się miejsca, których nie sposób kiedy indziej uwidzieć. Kiedyś byłam na krakowskich Bielanach u Kamedułów.15 sierpnia to jeden z 12 dni w roki kiedy progi klasztornej bramy mogą przekroczyć kobiety.Dawno , dawno temu byłam tam z kolegą w jakiś normalny dzień i kolega został wpuszczony a mnie ojczulek przez bramę tłumaczył dlaczego ja nie . Nie mogłam pojąć. Teraz lepiej to rozumie.A jak się już wejdzie to czuje się jakby w innym świecie i w innym czasie.Zdjęcia taty faktycznie innym obiektywem.Szerzej. Ale przecież jesteś jego córka. Niedaleko padłaś
OdpowiedzUsuńmy byliśmy wcześniej, a Matki Boskiej Zielnej lubię bardzo, z bukietem nawłoci chodzę, a wiesz, że dopiero teraz przeczytałam, że nawłoć zwana jest Drzewkiem Matki Boskiej ;)
Usuńi dobrze wiedzieć, że w ten dzień otwiera się wiele drzwi ;)
Tak. nawłocie w natarciu. Niestety przypominają o końcu lata.Nie słyszałam o tej nazwie ale słyszałam ,że to polska mimoza a wiadomo ,że mimozami jesień się zaczyna. I to obok wrzosów jeden z ostatnich pszczelich pożytków. Jadłaś Jo miód nawłociowy? Przypomina nieco lawendowy czyli najpyszniejszy na świecie?
Usuńchyba nie jadłam, a przynajmniej nie świadomie ;), ja już czuję powiew jesieni, ale lubię jesień, taką ciepłą, złotą ;)
Usuńno proszę, nie wiedziałam, ale i tak byłam zbyt daleko...
UsuńPiękne zdjęcia z miejsca jakby z innej epoki...
OdpowiedzUsuńbo miejsce z innej epoki, a nawet z kilku :)
UsuńMam mieszane uczucia. Nie tylko inna epoka, ale i inny świat. Za dużo złota i bogactwa. Razi przy wszechobecnej nędzy.
OdpowiedzUsuńto bogactwo kulturowe, a dysonans zawsze był
UsuńGaja,trzeba było widzieć na przykład greckie cerkwie.Można oślepnąć od błysku złota
UsuńPieknie,dostojnie z historia,lubie koscioly i klasztory budza respekt i ciekawosc.........(mnie to sie wydaje ze kazdy koscol ma swoje podziemia i ukryte skarby)........buziaki:***
OdpowiedzUsuńbo większość ma lub miała ;)
UsuńLubomierz na Twoich zdjęciach zachwyca.
OdpowiedzUsuńPrzenosisz mnie w inny czas.
Dużo sakralnej architektury,która tworzy spory kontrast z dzisiejszym ,tu i teraz'.
Pozdrawiam!
czasem trzeba zwolnić ;)
Usuńwspaniale się prezentuje... cudne zdjęcia i jaki przewodnik. czułam się jakbym była na wycieczce.:)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
;)
UsuńA very beautiful church!
OdpowiedzUsuńCinzia
very ;)
UsuńBogato...
OdpowiedzUsuńa było jeszcze bardziej ;)
UsuńNareszcie więcej czasu i mogłam spokojnie przeczytać Twoją relację, Jo-Alicjo ;) eksploratorko przestrzeni ukrytych, utajonych, tajemniczych. Niezwykle bogata historia tego miejsca, widać jak nawarstwia się, przemienia, starsze karty zacierają się, trochę giną pod natłokiem nowych, ale wciąż obecne i wprawne oko potrafi je wypatrzeć. Takie miejsca są jak palimpsest. Bardzo podoba mi się ta starsza warstwa, która pojawia się pod przepychem baroku i rokoka. Piękne żebra sklepienne w krużgankach (chyba noszą ślady polichromii albo po prostu czasu, który osiadł warstwą na piaskowcu), tajemnicze przejścia. Klauzura.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa historia z tym ołtarzem ukrytym za ołtarzem - często w kościołach przyklasztornych zgromadzeń żeńskich widuje się dotąd osobne, oddzielone sale, skąd mniszki mogły uczestniczyć w nabożeństwie, ale najczęściej ta przestrzeń otwarta jest jakimś przezroczem, prześwitem na prezbiterium z ołtarzem głównym. Tutaj - oddzielenie i drugi ołtarz.
I choć Herbert pisał "mniejsza o barok, którego nie znoszę" i choć długo podzielałam to zdanie, to przecież od jakiegoś czasu staram się spojrzeć na barok innym okiem, jak na obcy język. Znaleźć do niego klucz. I na razie tworzę podstawy barokowego słownika - najbardziej podoba mi się włączenie światła jako pełnoprawnego elementu konstruującego przestrzeń. Tutaj też jest to widoczne. Przepraszam, że tak się rozpisałam :) A chciałam jeszcze o relikwiach wspomnieć - rzeczywiście niezwykłe i w niezwyczajny sposób eksponowane.
Jo, dziękuję za piękny i pouczający spacer!
mój dzienny, Twój nocny ;)
Usuńnie ukrywam, że też przedkładam sztukę gotyku nad barok, niemniej bardzo lubię rzeźby Webera - pewnie wyraz lokalnego patriotyzmu do twórcy i materiału ;)
Oglądam właśnie te skarby...cudne, tajemnicze miejsce...
OdpowiedzUsuńa ile tajemnic jeszcze nie odkrytych ;)
UsuńPrzepychu trudno odmówić temu miejscu, ale Jo jakie piękne są te trzy zdjęcia, gdzie ściany nie są takie idealne, jeszcze nie odmalowane, poprzecierane, takie surowe :D
OdpowiedzUsuńgotyckie....tak, moje ulubione ;)
UsuńJa właśnie nie przepadam za barokiem w architekturze. Przepych, złoto..
OdpowiedzUsuńZa to kocham strzelisty, pełen rozet gotyk :) To mój klimat!
pamiętam ;)
Usuń