Po piątkowej klasyce, sobota zabrzmiała bałkańskimi rytmami.
Od rana piekła się pečenica, pita (nie mylić z paskudnymi budkowymi knyszami) w wersjach na słodko i słono i zespoły okoliczne i te bałkańskie. Wszystko to za sprawą XII już Festiwalu Kultury Południowosłowiańskiej. Dlaczego u nas? Dlatego że sporo mieszkańców miasta i okolic to repatrianci z tamtych stron. Moje wspomnienie o sąsiedzie Chorwacie do wyjątków nie należy.
Impreza nie jest wielkich rozmiarów, ale nadaje smaku i budzi tęsknotę za wakacjami :). Mnie spodobała się wystawa fotografii, można było także otrzymać prospekty o Chorwacji, płyty z informacjami oraz zakupić charakterystyczną biżuterię.
Zdjęć nie mam za wielu, bo buszowałam głównie bez aparatu, ale było na co popatrzeć, zwłaszcza jak zespoły uczyły tańca korodowego, niezwykłe babuszki w wielkich czepcach skakały ze zdwojona siłą... :)
Przy dźwiękach skocznej muzyki rynek długo nie zasnął. Gwiazdą Festiwalu był zespół Tsigunz Fanfara Avantura, siedmioosobowa orkiestra dęta, wykonująca autorskie, nowoczesne aranżacje tradycyjnych melodii Bałkanów, Turcji, Bliskiego Wschodu i Indii. Niesamowici, energetyczni, zapowiedzieli, że żadna szyba się nie ostanie w bliskim promieniu.
A gdy wróciłam na nocną herbatę do domu, zastałam stłuczoną szybę w szafce.... prorok jaki czy co?
Przepis na pitę:
ciasto podobne jak na pierogi z dodatkiem ciepłej wody i oleju (robię na oko, więc nie dam ilości)
nadzienie : jabłka, dynia, biały ser
musi być cieniuteńkie, rozciąga się je w rękach,a potem wałkuje na cieniuteńki placek, który należy posmarować olejem. Ciasto, które zostaje należy przykryć miseczką, żeby nie wyschło.
Jabłko i dynię trze się na tarce o grubych oczkach, ser kruszy. Oczywiście nadzienie może być dowolne, same jabłka,dynia, warzywa, warzywa z mięsem. Ja lubię taką na słodko :).
Na rozwałkowane cieniuteńko ciasto daje się sporą warstwę jabłek, dyni i sera, posypuje cukrem i zawija jak strudel. Piecze w piekarniku przynajmniej godzinę w temp. ok. 180C, a gdy się zarumieni polewa śmietaną i zapieka jeszcze z 5-10 min. Najlepsza na ciepło ;)
Świetna kameralna impreza.
OdpowiedzUsuńJeszcze tylu smaków nie miałam okazji poznać!!!
pita z jabłkami w cieście makaronowym:)?zapisuje i na pewno upiekę
pierogowym :), tylko musi być naprawdę mięciuteńkie :)
UsuńOj tak ja chyba dalej o makaronie myślę:)
UsuńTa wystawa fotografii bardzo mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńChętnie zobaczyłabym więcej :)
nie było ich dużo więcej niż pokazałam ;), taka bardzo kameralna :)
UsuńPITA Z JABLKIEM I SEREM DO MNIE PRZEMOWILA:)
OdpowiedzUsuńna dynię trzeba poczekać do jesieni, chyba że masz mrożoną :), ja uwielbiam, zawsze zjadam półtora na raz (nie kawałka, półtorej strucli ;)
UsuńCiekawy przepis:)..............dzieki takim festynom ,mozna chociaz na chwile przeniesc sie w inna kulture i jej troche ugrysc,poznac i co jest najfjaniejsze jest namacalna i mozna jej skosztowac
OdpowiedzUsuńtakie male duze podroze
buziol:*
część z tych przepisów weszła do codziennych jadłospisów, każdy niemal ma w rodzinie dalszej i bliższej kogoś z tych stron i poznaje smaki :)
UsuńPita z jablkami? Muszę spróbować :-))) fajna relacja, lubię takie imprezy! Tylko te biedne świnki, buuuuuu
OdpowiedzUsuńna świnki się spóźniłam, nie dla siebie, dla męża chciałam ;)
Usuńnaprawdę dużo u Was się dzieje :)
OdpowiedzUsuńileż to ludzi emigruje... podoba mi się to, że obcokrajowcy nie zapominają o swoim pochodzeniu i kulturze dzieląc się nią, ileż można się dzięki temu dowiedzieć :)
Ps. a tak w ogóle to marzy nam się Chorwacja :)
Usuńto głównie reemigranci czyli Polacy, którzy w czasach monarchii austro-węgierskiej wyemigrowali z Polski, a po zakończeniu II wojny powrócili z rodzinami na tereny Polski, które z kolei opuszczali Niemcy, ale tak, zwyczaje i potrawy przywieźli ze sobą :), część do z nich do dziś świetnie mówi w językach bałkańskich republik :)
UsuńChorwacja jest piękna i wcale nie taka daleka, Małgosiu, wszystko przed Wami :)
Ale wspaniała impreza, przedsmak tego co naprawdę czeka na Bałkanach :))
OdpowiedzUsuńo fajnie ze pogoda dopisala:))
OdpowiedzUsuńna pogodę nie można było narzekać :)
UsuńAle super i ciacho musi być pychota....:)
OdpowiedzUsuńto taka bardziej obiadowa potrawa, na ciepło lub na zimno :)
UsuńNo proszę, Chorwaci w Bolesławcu. Fajnie, że potrafią się też ładnie zaprezentować. Pita mnie zafascynowała. Dotąd kojarzyłam tę nazwę tylko z tureckimi chlebkami, a tu takie ciasto! musi być pyszne.
OdpowiedzUsuńpyszne :)
UsuńZ tą szybą to faktycznie bardzo ciekawe! Fajną miałaś zabawę;-)
OdpowiedzUsuńi tak miałam szczęście, bo multum talerzy na półce poniżej uratował kolekcję kubeczków ;)
UsuńJak ja lubię bałkańskie klimaty. Z moich ulubionych dań, przynajmniej raz w miesiącu je zamawiam, jest pljeskavica ze szpinakiem i mussaka oczywiście. Do tego ciemne piwo, muzyka i wieczór trwa do rana :)
OdpowiedzUsuńchcę więcej takich wieczorów ;)
UsuńZ pewnością chociaż na chwilę poczułaś się, jakbyś znowu była w pięknej Chorwacji. Impreza kapitalna. Lubię pitę, ale z warzywami. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńo tak, następny wpis będzie w temacie :), ja łasuch - wolę słodko ;)
Usuńfajna ta impreza, a przede wszystkim świetne zdjęcia ludzi na niej!
OdpowiedzUsuńmnie pita kojarzy się z czymś innym, ale ta wygląda też apetycznie
Blog o życiu & podróżach
Blog o gotowaniu
mało tu ludzi, bo jakoś tak nie robiłam, ale cieszę się, że Ci przypadły fotki do gustu :)
UsuńPiękne klimaty.Piękny fotoreportaż:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przepiękne te stare fotografie! Uwielbiam takie. Mogłabym oglądać bez końca :)
OdpowiedzUsuńmają swój urok :)
UsuńPrzeraziłam się: najpierw przeczytałam, że piekły się zespoły bałkańskie :DDD
OdpowiedzUsuńPóźniej o tej Avanturze strasznej... ;D
Pomyślałam, że straszno tam w Waszym Bolesławcu!
Żarty na bok, bo impreza, widzę, ciekawa i udana, przepis koniecznie do wypróbowania, bo co z dynią, to dla mnie :)
A biżuterię sfotografowałaś?
biżuterii było mało i niezbyt ciekawa :(
UsuńJo, tam u Ciebie - w Bolesławcu - wiecznie coś się dzieje, a Ty niczego nie przeoczysz ;D
OdpowiedzUsuńŚwietne, chorwackie klimaty tuż za rogiem ;)
wierz mi, że część sobie odpuszczam :)
UsuńChorwacja w Bolesławcu, brzmi dobrze, czasami nie trzeba nigdzie pojechać, aby poczuć klimat. Chętnie obejrzałabym wspomnianą wystawę.
OdpowiedzUsuńwystawa śliczna, ale wieczorem już ją zwinęli albo sprzedali?
Usuń...bardzo ciekawa impreza...
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam:)
wzajemnie :)
UsuńJak zwykle piękny opis i piękne zdjęcia ! Chcemy więcej ! ! ! Misi-Jasia-Tosi-Mama
OdpowiedzUsuńto może któregoś dnia do nas dołączycie :)?
UsuńZ "największejszą" przyjemnością !
UsuńUdało mi się zroszyfrowanie dodawania komentarzy - ściskam ! ! ! Mamax3
OdpowiedzUsuńcieszę się, wielka buźka :)
UsuńI ja byłam, A jakże! Z przygodami, ale zasiliłyśmy publikę :) Ależ tam pachniało watą cukrową. Obłędnie. Zdążyłyśmy nawet na Balkan Sevdah z genialną bębniarką Patriszką!
OdpowiedzUsuńZdravim.
zgodnie z zapowiedzą :), przygody muszą być, wtedy dłużej się pamięta :), a pita zaliczona?
UsuńUwielbiam Chorwacje i wszystko co z nia zwiazane.....
OdpowiedzUsuńA pieczonego swiniaka jadlam - rozplywal sie w ustach...:)
goraco pozdrawiam:)**
nie da sie jej nie kochać :)
UsuńPrzypadkiem trafiłam na Twojego bloga. Pochodzę z Bolesławca ale mieszkam teraz odrobinę dalej ( gdzie podobno jest bardziej zielono). Fajnie jest zobaczyć, że ktoś " ode mnie" pisze bloga o moim rodzinnym mieście. pozdrawiam. Marta
OdpowiedzUsuńWitaj, myślę że znajdziesz u mnie informacje o mieście, których nie znasz i innych ciekawostek :), poza tym sporo podróży w czasie i przestrzeni :), a pewnie w sieci jest sporo jeszcze osób z tym samym położeniem GPS ;)
Usuńpieczone baranki w kazdym przydroznym barze- ta strona Balkanow mi sie nie podobala tak jak w Maroko- wiszace poltusze wieprzowe, krowie glowy i zwyczaj opalaniac glow baranich brrr- jestem wegetarianka. w Albanii z kolei nie moglam przejsc obojetnie obok setek bezdomnych, glodnych psow...
OdpowiedzUsuńoj, to omiń posty z Tunezji ;)
Usuńjuz widzialam niestety...:)
Usuńhej Jo ....tez mieszkalam w B-c :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Usuń